Serum do rzęs LashVolution

Dziś, wraz z ostatnim dniem sierpnia, nadszedł czas pewnych podsumowań. Mowa o serum do rzęs LashVolution, który okazał się być prawdziwą REVOLUTION dla mojej oprawy oczu! 😀 Zaintrygowani? Zapraszam do rozwinięcia posta ^^



W celu krótkiego wprowadzenia, przypomnę Wam, że w kwietniu tego roku zostałam oficjalnie ambasadorką marki LashVolution. Moim zadaniem było codzienne stosowanie serum do rzęs w okresie od 19.04.2017 do 31.08.2017 r. Serum nakładałam zawsze wieczorem, po dokładnym demakijażu oczu i stonizowaniu całej twarzy (w tym powiek). Dzięki wygodnemu pędzelkowi, aplikacja kosmetyku była wyjątkowo przyjemna i precyzyjna, a całkowity czas nakładania odżywki nie przekraczał kilkunastu sekund.  Nie odczuwałam żadnych efektów ubocznych związanych z jej stosowaniem, przez cały okres stosowania serum nic mnie nie uczuliło, ani w żaden sposób nie podrażniło.

Chociaż przyznam szczerze, że nie liczyłam na wielkie cuda, codzienne stosowanie odżywki obudziło we mnie spore nadzieje. Moje rzęsy nigdy nie były wybitnie długie, natomiast zostały niegdyś dodatkowo osłabione przez niewłaściwie wykonaną stylizację rzęs (metodą 1:1). Doklejone syntetyczne rzęsy okazały się nieodpowiednio dopasowane, zbyt ciężkie i spowodowały masowe wypadanie i wyłamywanie się moich naturalnych. Doszło nawet do momentu, w którym moje dolne rzęsy były dłuższe od górnych 😟. Po pewnym czasie dysproporcja ta nieco się wyrównała, jednak wciąż nie były to moje rzęsy "sprzed" stylizacji, a jak pisałam na początku - nawet wtedy nie byłam zbyt hojnie obdarzona 😃. I wtedy na ratunek przyszło - LashVolution!

Już po 2 tygodniach od rozpoczęcia kuracji zaczęłam widzieć różnicę w długości moich rzęs. Może niewielką, ale dawała mi ona nieproporcjonalną do przyrostu satysfakcję! Każdy milimetr wzrostu rzęs był dla mnie na wagę złota. Nagle tusz rzucony w kąt okazał się być jakiś skuteczniejszy, a oko jakieś takie większe 😀. Po miesiącu stosowania serum zaczęłam dostawać komplementy, że wyglądam na wypoczętą i posypały się pytania czy byłam na wakacjach (nie, niestety jeszcze nie 😄). Po dwóch miesiącach koleżanki zaczęły wypytywać mnie jakich kępek używam na co dzień i jak je doklejam, że wyglądają tak naturalnie - ciężko było mi je przekonać, że to naprawdę moje rzęsy. Teraz, po lekko ponad trzech miesiącach stosowania, słyszę tylko - "Sylwia, GDZIE TO KUPIĆ?" 😂😂. Jeżeli jeszcze nie uwierzyliście w skuteczność tej kuracji, rzucę ostatni argument - zmianę zauważyli nawet mężczyźni 😃. Drogie Panie - to naprawdę działa! 

Ale! Żeby moje słowa nie były pustymi słowami, w umowie z marką LashVolution miałam zaznaczone, że muszę zrobić zdjęcie swoich rzęs PRZED kuracją i PO - czyli dziś :) Do tego celu wykorzystałam firmową miarkę, załączoną do opakowania z serum. Tutaj widać już wszystko czarno na białym :)



Moje rzęsy oprócz tego, że zanotowały niemalże dwukrotny przyrost na długość, stały się również gęstsze, ciemniejsze i widocznie podkręcone. Są piękne 😀. Nigdy nie sądziłam, że mogę takie mieć. Jestem z nich zadowolona do tego stopnia, że ze zwykłego dziennego makijażu wyeliminowałam tusz do rzęs - nie jest mi już niezbędny, a oczy odpoczywają od codziennego pocierania wacikami i traktowania ich silnymi mleczkami, rozpuszczającymi makijaż.

Opakowanie serum LashVolution kosztuje 79 zł. Myślę, że jest to niewielki koszt biorąc pod uwagę efekt jaki można dzięki niemu uzyskać :) Zastanawiam się tylko, jak będą wyglądały moje rzęsy w momencie odstawienia tej odżywki, ale to powiem Wam za kilka miesięcy. Póki co jest to mój absolutny kosmetyczny HIT na 2017 rok i polecam go każdemu :)

Więcej informacji o produkcie znajdziecie na stronach:
http://lashvolution.com.pl/



Buziaki 😘😘😘
Wasza BOCCA

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 BOCCA , Blogger